poniedziałek, 17 października 2011

Razem raźniej – trochę historii



Na tym zdjęciu jestem malutka, dopiero, co niedawno dołączyłam do Blekiego. Na samym początku, gdy zamieszkałam w nowym domu, bałam się wszystkiego, więc nie oddalałam się nigdzie sama. Te szelki, które mam założone służyły do tego, abym raczej nie skakała na ogródek z balkonu, bo moja pani martwiła się za każdym razem, gdy buszowałam w ogródku. Zresztą, ja sama też byłam strachliwą kotką. Tutaj chyba miałam jakieś 6-mcy, może starsza. Bleki już mnie zaakceptował i przyjął na swoje terytorium. Nikogo nie znałam w okolicy i czułam się niepewnie, ale Bleki cały czas opiekował się mną i nadal to robi. Teraz, to już biegam sobie po osiedlu i mam swoje ścieżki. Od samego początku musiałam nauczyć się nowych zasad i reguł, które moja pani przestrzega. Jako mała kotka byłam niespornym futrzakiem i zawsze miałam darowane przewinienia. Przyznam, wiele rzeczy robiłam na odwrót, gdy pani prosiła mnie. Najczęściej, jak czegoś nie wolno było robić, wchodzić, to ja na przekór. No cóż, w końcu jestem nadal młodziutka. Co to jest cztery latka? Wspominałam już, że byłam ósma w poprzednim domu, ale nie żałuję tego, bo teraz mam prawdziwą rodzinę! Chyba nie chcę wracać do przeszłości. To, co pamiętam z tych okropnych dni, to błąkałam się sama po obcym mieście i znaleziono mnie na stacji benzynowej. Ktoś zlitował się i dał mi koc i miejsce, zawiózł do weterynarza. Byłam bardzo chora, miałam zaropiałe oczy i byłam wygłodzona. W sumie moja rekonwalescencja trwała ponad 3 miesiące. Po tym znalazłam się w domu u Blekiego. Teraz liczy się tylko to, co przeżywam razem z Blekim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz